2 sty 2016

03. Zaklęcia i koszmary

Draco był ubrany w najbardziej gustowną szatę ze wszystkich szat, jakie kiedykolwiek widziała. Włosy zaczesał elegancko do tyłu, a twarz dokładnie ogolił (najbardziej podobał jej się z gładkim licem). Patrzył na nią z miłością i uśmiechał się czule. W rękach trzymał czerwoną różę i drogie wino.
– Witaj, Hermiono Granger – rzekł po czym złożył na wierzchu jej dłoni delikatny pocałunek. Zadrżała. – Przyjmij ten kwiat, jako dowód mojej miłości do ciebie. – Wręczył jej różę.
– Dziękuję – odparła, rumieniąc się.
– Chodźmy, stolik już na nas czeka. – Draco ujął jej ramię i ruszyli schodami do góry, prosto na szczyt Wieży Astronomicznej.
Zaniemówiła.
Wnętrze Wieży Astronomicznej wyglądało inaczej niż wtedy, gdy była w nim ostatni raz. Posadzka była usłana zielono-srebrnymi płatkami róż, na środku stał stolik z czerwono-złotym obrusem, a w powietrzu latała trójka małych, pulchnych aniołków. Każdy z nich miał na sobie złoto-srebrną sukienkę i zielono-czerwony cylinder. Kolory Gryffindoru i Slytherinu, dwóch nienawidzących się domów, zostały połączone. Połączone jak serca Hermiony i Dracona.
– Podoba ci się? – spytał Draco.
– Wygląda niesamowicie – wyszeptała. – Ale nie pasuję do tego miejsca – dodała smutno, zdając sobie sprawę z tego, że jest ubrana w czarne szaty profesora Snape'a.
– To da się naprawić – powiedział i pstryknął palcami.
Miejsce szat zastąpiła sięgająca kostek suknia. Niezwykle piękna suknia. Srebrna, delikatna i lekka, jakby stworzona z księżycowego blasku.
– Wyglądasz w niej jak prawdziwa królewna – skomplementował ją Draco. – Usiądźmy – zaproponował.
Podeszli do stolika i Draco odsunął dla niej krzesło. Spoczęła na nim, a Draco usiadł naprzeciw.
– Napijesz się wina? – spytał.
Skinęła głową i Draco rozlał wino do kieliszków.
– Za nas – wzniósł toast.
Upili kilka łyków napoju.
– Na co masz ochotę, Hermiono? – spytał chwilę później Draco. – Możesz wybrać dowolną potrawę – dodał.
Zamyśliła się na chwilę. Mogłabym poprosić o homara, albo mięso z pegaza, podobno jest bardzo drogie i dobre, ale...
– Poproszę jajecznicę na bekonie – rzekła. Jajecznica na bekonie była najlepszym wyborem.
Draco przywołał dłonią jednego aniołka. Mała istotka podleciała do nich i położyła na stoliku przed dziewczyną talerz z jajecznicą.
– Ty nic nie jesz? – spytała zdziwiona.
– Jestem na diecie. – Draco pokręcił głową.
Dziwne... Draco i dieta? Przecież on ma wspaniałą sylwetkę, pomyślała. No ale może Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać tego od niego wymaga...
Odgoniła niepotrzebne myśli i zaczęła konsumować jajecznicę. A Draco patrzył na nią swoimi pięknymi, srebrnymi oczami.
– Draco, ty mnie jeszcze kochasz? Po tym, co ci zrobiłam? – zapytała nagle, przypominając sobie o zerwaniu.
Draco spojrzał na nią gniewnie.
– Nie. Nienawidzę cię! – krzyknął nieoczekiwanie i zerwał obrus ze stołu. Talerzyk z jajecznicą, butelka wina i kieliszki spadły na podłogę i się stłukły. – Jesteś płytką, nic nie wartą, lecącą na pieniądze wywłoką! Zasłużyłaś na najgorsze!
Włosy Dracona zaczęły rudzieć i chwilę później siedział przed nią Ronald ze śliną cieknącą po brodzie. A potem Ron zmienił się w Ginny, która wyznawała jej miłość, a Ginny zmieniła się w McGonagall, mówiącą jej, że nie zdała do następnej klasy.
Gdzieś w tle profesor Targaryen dosiadała konia, który miał skrzydła i ogon smoka, a zakapturzona postać okładała Flitwicka pałką, krzycząc: „Jesteś za stary na zabawy łajnobombami!”
Aniołki zaczęły obrzucać ją łajnem.
– Szlama! Szlama! Brudna szlama! – krzyczały głosem profesora Snape'a.
Zerwała się szybko z krzesła. Chciała uciec z wieży, ale drogę zagrodzili jej Draco i Harry.
– Miona, skoro nie chciałaś Dracona, to go sobie zabiorę, dobrze? – spytał Harry i nie czekając na odpowiedź pocałował srebrnookiego chłopaka w usta. Zaczęli całować się namiętnie i zdzierać z siebie ubrania.
Nie chciała na to patrzeć. Odwróciła się na pięcie i stanęła twarzą w twarz z Luną Lovegood, trzymającą w dłoniach talerz, na którym leżała ludzka stopa.
– Jeśli tak bardzo lubisz mięso, to zjedz to! – wrzasnęła Luna. – To stopa twojego ojca – dodała, uśmiechając się szaleńczo.
Hermiona obudziła się z krzykiem.
***
– Już nie mogę się doczekać zaklęć – szeptała podekscytowana Hermiona, nakładając na talerz porcję warzywnej sałatki. Tego dnia odpuściła sobie jakiekolwiek mięsa, bo nadal miała w pamięci Lunę, podającą jej ludzką stopę. – Ciekawe czy Targaryen naprawdę jest tak dziwna, jak mówią wszyscy.
– Przesadzasz, Miona... – westchnął Harry.
Hermiona spojrzała na niego wrogo. Pamiętała o jego pocałunku z Draconem. Niby zdarzyło się to we śnie, ale co jeśli Harry naprawdę zechce się z nim spotykać? Draco był przystojny, a Harry nie nie wyglądał na zainteresowanego dziewczętami, które do niego zarywały... Co jeśli podkochiwał się w Draconie?
Może zapytam? Tak prosto z mostu.
– Harry, mam pytanie, ale musisz być ze mną szczery... Naprawdę szczery – zaczęła, próbując brzmieć spokojnie.
– Pytaj śmiało – odparł Harry.
– Podoba ci się Draco? – spytała.
Harry zakrztusił się kawałkiem kotleta i poczerwieniał. Siedzący niedaleko Seamus Finnigan i Dean Thomas zachichotali.
– Oczywiście, że nie! – zawołał Harry. – Hermiono, jak ci to w ogóle przyszło do głowy?!
– Och, tak jakoś... – odparła zawstydzona. Jak mogłam posądzić Harry'ego o zauroczenie Draconem? Przecież oni ledwo się tolerują... I to tylko ze względu na mnie.

Po obiedzie Hermiona w końcu doczekała się długo wyczekiwanej lekcji zaklęć.
– Jak już pewnie wszyscy wiecie, nazywam się Daenerys Targaryen – zaczęła nowa nauczycielka. – Tymczasowo będę nauczać was zaklęć, dopóki profesor Dumbledore nie znajdzie kogoś innego na to miejsce. Hm, no to zaczynajmy. Otwórzcie książki na trzydziestej drugiej stronie...
Profesor Targaryen od poniedziałkowych zajęć z piątoklasistami nie „ogarnęła tego jakoś”. Uczniowie wkuwali formułki zaklęć z książek, ale nie wypowiadali ich na głos. Nauczycielka wpatrywała się z nostalgią w obraz przedstawiający smoka (musiał zostać zawieszony przez nią, bo wcześniej nie było go w sali) i za każdym razem, kiedy ktoś ją pytał czy zaprezentuje jakieś zaklęcie odpowiadała, że to zbyt niebezpieczne...
– Targaryen nie potrafi czarować! – oznajmiła Hermiona po zakończeniu lekcji. – Nie chce czarować, bo nie potrafi!
Harry spojrzał na nią, jakby była szalona.
– Miona... Nawet jeśli nie umiałaby czarować, to przecież my możemy to robić. A Targaryen najwidoczniej nie chce, żebyśmy to robili – powiedział. – Mi to bardziej przypomina metody Umbridge. Może ministerstwo znowu coś sobie ubzdurało? Może...
– Nie masz racji, Harry – przerwała mu Hermiona. – Nie chce, żebyśmy czarowali, bo boi się, że dojdzie do jakiegoś wypadku, a ona nie będzie potrafić temu zaradzić. No i pewnie nie chce, żeby się wydało, iż nie potrafi używać różdżki, a praktyczne zajęcia wymagałyby jakiejś prezentacji z jej strony...
– Jesteś inteligentną dziewczyną, Miona. – Harry pokręcił głową. – Nie mam pojęcia skąd ci takie głupoty przyszły do głowy.
***
Biegła po błoniach w kostiumie złotego znicza.
– Złap mnie, Draco! Złap mnie! – wołała radośnie do Ślizgona, lecącego na miotle tuż nad ziemią. – Złap mnie, jeśli potrafisz, najdroższy!
Draco potrafił. Złapał ją niedaleko Zakazanego Lasu. Zeskoczył zgrabnie z miotły i pocałował ją namiętnie w usta.
– Idziemy tam – rozkazał, kiedy oderwał się od jej ust i machnął ręką w kierunku lasu. Był taki dzielny!
Skinęła głową, chwyciła jego dłoń i ruszyli w głąb puszczy.
– Wiesz, przy tobie się nie boję tego miejsca – szepnęła, kiedy las zgęstniał tak, że drzewa nie przepuszczały żadnego światła i zrobiłoby się zupełnie ciemno, gdyby Draco nie błyszczał srebrnym blaskiem, niczym księżyc.
Draco spojrzał na nią smutno.
– Niestety dalej nie mogę ci towarzyszyć – szepnął, a kilka sekund później już go nie było. Zniknął. Tak po prostu, bez żadnych efektów specjalnych.
Zadrżała przerażona, gdy światło, które dawał Draco zniknęło i w lesie zrobiło się całkiem ciemno. Na szczęście miała przy sobie różdżkę.
– Lumos – szepnęła i końcówka jej różdżki zapaliła się niebieskim światłem. Niestety nie było tak jasne, jak księżycowy blask Draco.
W pierwszej chwili chciała zawrócić, ale coś nakazywało jej iść dalej. Jakiś cichy szept, ulotny niczym szum liści.
Hermiono, chodź do naaas. Chooodź do naaas. Chooodź...
I, z mocno bijącym sercem, ruszyła przed siebie.
Po kilkunastu metrach przedzierania się przez drzewa i krzaki, stanęła na niewielkiej polance. To, co tam zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach.
Grupa wampirów o czerwonych ślepiach zatapiała kły w szyjach jej przyjaciół i znajomych. Ginny była blada, jak trup – być może już wyssano z niej całą krew, Neville i Parvati głośno płakali, a Harry ledwo oddychał. Po drugiej stronie polany gnijące, ale wciąż się ruszające, ludzkie ciała rozrywały Lunę i Blaise'a Zabiniego na strzępy. W powietrzu profesor Targaryen leciała na smoku, który ział ogniem prosto na drzewa.
Drzewa płonęły, ludzie krzyczeli, wampiry głośno się śmiały, rozkładające się ożywione trupy charczały i mlaskały.
A pośród tego wszystkiego Cedrik Diggory tańczył, śpiewając w nieznanym jej języku.
Hermiona – kolejną noc z rzędu – obudziła się głośno krzycząc.

5 komentarzy:

  1. edit "szeptała podjarana jak flota Stannisa Hermiona" :D Dalej słabo,a jeśli Harry kłamał w kwestii Drarry to zrobię sobie z ciebie buty.2/10 D: ~Limonka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej,ale zapomniałam wspomnieć że Hermiona nie może od razu tak na wszystko wpadać,musi MYŚLEĆ.O ludu,nawet na rozgryzienie Rity Skeeter potrzebowała więcej czasu :v
      Ale ważne że ty znasz flotę,ty opisujesz jej stany umysłu nie ona.
      P.S - Zrób z Draco gdzieś-tam-w-przyszłości upośledzonego przez miłość (czytaj Hermionę)pastora,no i ogólnie no.Będzie ciekawiej.

      Usuń
  2. Hermiona ma naprawdę dziwne sny ;o
    Powinna przestać ćpać to co ćpie wieczorem (z pewnością jajecznicę na bekonie z dodatkiem czegoś co powszechnie zwie się grzybkami halucynkami lub inną Herą, Koką, Haszem, albo NSD xd) i spokojnie się wyspać.
    Nie ukrywajmy, ta ludzka stopa na talerzu i Luna z szaleństwem w oczach nie ma ujścia... nawet w tym opowiadaniu... choć cholera kto wie xd
    I yhym... yhym Ginny wyznająca miłość Hermionie i Harry całujący się z Draco... to jest trudne do pojęcia zapewne nawet profesor Targaryen-Mam-Nadzieję-Że-Nie-Zrobisz-Z-Niej-Drugą-Umbridge... xd
    W każdym razie, czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  3. słaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaabeeeeeeee wypad z tym

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam powoli się bać o dalszy rozwój wydarzeń. Nie dlatego, że chodzi mi los o bohaterów, tylko o mój xd
    By the way...
    Mięso z pegaza?!

    OdpowiedzUsuń